26 maja 2020 roku – #ŻycieSzkoływCzasachKorony, kartka z pamiętnika mamy (nauczanie zdalne)
Akcja biblioteki:
Pamiętacie, że jakiś czas temu ogłosiłyśmy akcję #ŻycieSzkoływCzasachKorony?
Dziś w Dniu Mamy, chcemy przedstawić Wam kartkę z pamiętnika jednej z Waszych mam. Bardzo dziękujemy za włączenie się w akcję i pokazanie jak wygląda jeden z podobnych do siebie dni w tym niełatwym czasie, w którym żyjemy od 12 marca…
Zapraszamy do lektury…
Koronawirus ograniczył nam prawo do swobodnego poruszania się. Odebrał możliwość spotykania się z przyjaciółmi i rodziną. Sprawił, że człowiek na człowieka patrzy wilkiem i mija go w odległości 2 metrów.
Jednocześnie spowodował, że rodzina zaczęła spędzać ze sobą czas. Wspólne śniadania, obiady, kolacje. Wspólne gotowanie, planszówki i oglądanie filmów…
Zanim jeszcze zaczęłam pracę zdalną, a w Polsce mieliśmy zaledwie kilka przypadków zachorowania na COVID-19 wiedziałam, że trzeba się przygotować na zmiany w życiu. Najpierw w firmie siedzieliśmy godzinami nad planem i procedurami w przypadku nadejścia pandemii. Potem dramatyczne informacje z Włoch, a w Polsce jedyne komunikaty oscylowały wokół nie wpadania w panikę. Wiedziałam już jednak, że to nie jest grypa, ale cholera i trzeba wziąć życie w swoje ręce. Zaczęłam działać. Dzieci przestały chodzić do szkoły, aby maksymalnie ograniczyć kontakt z innymi, zwłaszcza w komunikacji miejskiej. Moja decyzja nie spotkała się jednak z przychylnością ze strony szkoły. Wiedziałam, że możemy mieć kłopoty. Jednak po 2 dniach zapadła decyzja, że szkoły się zamykają i wtedy też pojawiło się zrozumienie dla mojej postawy.
Działaliśmy po omacku, w trybie awaryjnym przez pierwsze 2 tygodnie…Dzieci traktowały to jak zabawę i czas wolny, a ja ciągle w strachu co przyniesie nam zaraza…
Teraz już wiemy. Obniżanie wynagrodzeń, strata pracy i obawa o jutro…
Kwarantanna dzień 36
Córka uczy się online. Wszystko dzięki pożyczonemu z pracy staremu laptopowi, który niestety nie ma kamerki, a teraz zakup takowej to ogromny wydatek, pomijając fakt, że nigdzie już nie można ich dostać.
Lekcje zaczynają się zazwyczaj o 8 rano więc dziecko nastawia budzik na 7:55.
– Mamo, przecież i tak nikt nie widzi, że jestem w pidżamie 🙂
Prosto z łóżka wskakuje za biurko, włącza sprzęt i już słyszę jak nauczyciel sprawdza obecność.
Zamykam drzwi, idę do kuchni i biorę się za śniadanie. Sama zaczynam zdalną pracę od spotkania o 9:00 nazwanego na ten trudny czas: KORONA-STATUS.
Mam dużo więcej czasu niż gdybym szła do biura. Nie muszę robić makijażu, fryzury czy w pośpiechu prasować bluzki. Ubrana w dres, kapcie, wklepując krem do twarzy wyciągam jajka, chleb i wstawiam wodę na herbatę i kawę.
Śniadanie zanoszę dziecku do pokoju, gdzie trwają lekcje. Wychodzę i włączam swój komputer służbowy. Sprawdzam notatki, pocztę i przeglądam czat.
Syn śpi. Śpi do woli czyli tak długo jak chce i potrzebuje. Ma 14 lat i nie chodzi do szkoły od 2 lat. Śmieje się, że teraz wszyscy dostosowali się do jego trybu życia. Uczy się czego chce, ile chce i jak chce, a wspiera go szkoła demokratyczna.
Około 12:00 zaczynam myśleć o obiedzie. Łatwo nie jest, bo to co lubi syn, córka już niekoniecznie i odwrotnie. Dziś zamówimy pizzę… nie chce mi się gotować codziennie i wymyślać nowych potraw… Raz w tygodniu mamy jeden dzień na jedzenie z miasta. Robimy to też z myślą o strasznej sytuacji, w jakiej znalazły się restauracje..
Córka ma 2 – 3 lekcje dziennie , potem robi zadania domowe. Zamykamy szkolną część dnia około 14:00. Ja niestety pracuję do 17:00 więc dzieci organizują sobie czas we własnym zakresie, w swoich pokojach. Ja bowiem okupuję salon, czyli pokój gościnny, a moją wierną i nieustająco leżącą na kolanach towarzyszką jest nasza sunia – Frotka.
Obowiązki domowe się nie zmieniły więc w wolnym czasie dzieci mogą rozpakować czystą zmywarkę, ogarnąć swoje łóżka i pokoje. Kluczowe jest tutaj słowo: mogą 🙂 To chyba jasne, że obowiązki nie są tak przyjemne jak pogaduchy z przyjaciółmi na czacie, gra w Simsy czy Netflix i kolejna część ulubionego serialu… bądźmy realistami.
Po pracy próbuję się zrelaksować. Najczęściej trochę ćwiczę, aby wzmocnić kręgosłup i rozluźnić mięśnie zesztywniałego od ślęczenia nad laptopem karku. Lubię skakankę, ale sąsiedzi chyba mniej więc skaczę 2 x w tygodniu przez kilkanaście minut. Potem rozkładam matę i robię kilka brzuszków, skłonów i macham nogami… Pomaga 🙂
Córka czeka aż skończę pracę i poćwiczę, bo może mnie wtedy napaść ze swoją ulubioną planszówką MonopolyRiverdale. Uwielbia mnie nią męczyć. Może dlatego, że ciągle wygrywa 🙂
Wieczorem każdy w swoim pokoju ogląda to co lubi. Córka śledzi losy uczestników programu „AmericaEkspress”, syn gra na komputerze, a ja czytam książkę lub rozmawiam z przyjaciółmi na czacie.
Jutro będzie 37 dzień kwarantanny. Chorych przybędzie, a my wyglądać będziemy normalności.
Jeszcze będzie dobrze… choć na pewno nie tak samo 🙂